DIETETYCZNIE,  Wyzwanie: Odżywianie!

O tym, jak ślepy sprzedawał okulary.

Będę z Wami szczera.
Mimo zawodu i wykształcenia, (które poniekąd zobowiązuje) nie jestem  zadowolona z aktualnego stanu rzeczy…

To nie jest tak, że 100% sok z aloesu przegryzam szparagiem od rana do wieczora i cieszę oko lustrzanym odbiciem boskiego ciała rzeźbionego morderczymi treningami.

Prawdę mówiąc, mimo wiedzy i pewnych osiagnięć w zakresie kształtowania nawyków zdrowotnych u innych, aktualnie sama znalazłam się w nieciekawym położeniu.

Zakończyłam pewne ważne życiowe i zawodowe projekty,urodziłam drugie dziecko i …no cóż- ciało i umysł, które wykonały taką pracę potrzebują teraz wrócić na właściwe tory.

W:O !

Postanowilam podejść do sprawy zadaniowo i stworzyć Wyzwanie: Odżywianie!, które (mam nadzieję) pomoże nam wszystkim:)
Jestem przekonana, że dopiero, gdy zdrowe jedzenie, będzie naszym naturalnym wyborem mówić można o pełnym sukcesie tej misji.

Aby jednak osiągnąć taki poziom rutyny, trzeba włożyć sporo wysiłku w zdobycie pewnej wiedzy i praktyczne jej zastosowanie- tak, żeby koszt zmian był w gruncie rzeczy jak najmniejszy.

 

Kropla drąży skałę

W moim odczuciu dopiero praca rozłożona na dłuższy okres czasu, ma szansę zaowocować trwałymi zmianami.

Pies Pawłowa nie mógł się mylić! Nawyki zdrowotne wytwarzają się podświadomie, ale potrzebują czasu i przestrzeni.

Chciałabym, żeby ten projekt trwał  około 1 rok=12 miesięcy=52 tygodnie, które dodadzą blasku reszcie mojego życia.

Postanowiłam więc podzielić go na 52 ETAPY. Roboczo będę nazywała je TYGODNIAMI. Przy czym zdaję sobie sprawę z tego, że wprowadzenie niektórych zmian może zająć nieco więcej niż tydzień. Chciałabym jednak przechodzić do następnego kroku wtedy, kiedy poczuję, że zmiany z poprzedniego punktu są już odpowiednio ugruntowane w mojej świadomości.

Nie chodzi mi o obrócenie wszystkiego do góry nogami. Są tacy, którzy rzucają pracę, palą oszczędności życia i biorą ślub w Vegas- choć skutki zwykle są opłakane…

Daleko mi do terroryzmu żywieniowego. Zdaję sobie sprawę, że trudno z dnia na dzień być innym na 100%. Ale będę szczęsliwa z 70 % zmiany. A nawet jeśli to będzie tylko 10%, to zawsze lepsze 10 niż zero, prawda?

Czy tego chcesz czy nie…

Po to, żeby z tygodnia na tydzień coraz częściej się Wam CHCIAŁO w piekarni wybrać zdrowy chleb, przeczytać etykietę ze składem wędliny oraz CHCIAŁO kupić, przechować, umyć, obrać i schrupać ogórka nawet jeśli (a może zwłaszcza wtedy), kiedy akurat macie gorszy dzień i w drugiej ręce właśnie trzymacie czekoladowego batona.
Oczywiście możecie po prostu się przyglądać, oceniać i komentować zza klawiatury.
Jednak szczerze liczę na to, że znajdę chętnych, którzy w tą drogę wybiorą się razem ze mną!
Więcej w W:O! Etap 1
Follow on Feedly