Diy domowy TONIK FIOŁKOWY- przepis na NAJLEPSZY tonik, jaki kiedykolwiek miałam!
Przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że tonik to taki płyn do zmywania twarzy z resztek makijażu. Czego żel nie domył, temu tonik zaradzić musi. Tak było. Nie będę sie teraz wybielać, jaka to ja niby jestem super znawczyni produktów kosmetycznych.
Ale nie jest mi też jakoś specjalnie wstyd. Ponieważ wiem, że wiele osób podchodzi do pielęgnacji skóry w sposób intuicyjny. Idziemy do sieciowej drogerii, szukamy odpowiedniego działu (patrz: skóra normalna/ dojrzała/ trądzikowa/ piękna, ale zabiegana/ zaniedbana, ale szczęśliwa) i pakujemy całą serię o nazwie X, producenta Y do koszyka. Wszystko, co fabryka dała: kremy, mleczka, maseczki, żele, peelingi, sera i toniki oczywiście. Bo, jak tu pominąć krok 3 z 5 serii X? Wówczas cały plan pielęgnacji z pewnością diabli by wzięli, więc tonik też (odrobinę niechętnie) ląduje ostatecznie w kosmetyczce. Ale nie to, żeby cieszył się jakimś specjalnym uznaniem.
Każdy produkt spełnia swoją rolę. Kremy nawilżają, mleczka oczyszczają, maseczki upiększają, żele zmywają, peelingi ścierają, sera odżywiają.
A co właściwie robią toniki?
Grunt, że teraz rozumiem już trochę więcej i wiem, że nazwa jednak trochę sugeruje funkcję. ( Również dzięki jednej z książek, z tego wpisu o 5 najlepszych motywatorach do zmiany stylu życia!).
Powinny nawilżać, zmiękczać i szykować skórę do kolejnych zabiegów. Tonik ma również za zadanie przywracać prawidłowe pH naszej skórze. To całe pH jest tym, czym kolczuga dla rycerza. Zmywając brudy z naszej twarzy różnymi substancjami myjącymi, naruszamy subtelną równowagę kwas/zasada.
Pamiętacie doświadczenia z kapustą? No więc po agresywnym zmywaniu środkami zasadowymi, Wasza skóra jest jak taka odbarwiona, pozbawiona życia, niebieskawa kapusta. I choćbyście nie wiem ile oleju i cukru i soli i innych przypraw tam nie wpakowali- dopóki nie pokropicie kapuchy czymś kwaśnym ( octem, cytryną), nie odzyska swojej pięknej fioletowej barwy. A teraz odpowiedzcie sobie na pytanie: jaką kapustą chcecie być?
Przepis na domowy tonik z fiołka jestem Wam winna z co najmniej z 10 powodów. Zanim je jednak pokrótce wyłuszczę, powiem tylko:
Skąd w ogóle pomysł na fiołki?
Dostałam kiedyś w prezencie tort. Nie był to tort zwyczajny, był wręcz w całości dla mnie wyjątkowy. Po pierwsze ze względu na kochaną osobę, która go zrobiła. Po drugie, ze względu na okazję, która była przełomowym momentem mojego po ziemi stąpania. Ale głównie dlatego, że zawierał składnik, który nigdy w życiu wcześniej nie kosztowałam. Ba- nie wiedziałam nawet, że w ogóle istnieje! Ów fakt obecności FIOŁKOWEJ KONFITURY w moim torcie, wydał mi się tak magiczny i wywarł na mnie tak olbrzymie wrażenie, że jak widać nie mogę się pozbierać do dziś!
I wtedy właśnie pomyślałam sobie, że te ziomeczki fiołki to są bardzo sprytne stworzonka. I że kiedyś trzeba im się będzie przyjrzeć bliżej.
Lata minęły, skóra poorana została zmarszczkami i w poszukiwaniu naturalnego remedium na wszystkie problemy wypisane na twarzy…oto jestem. Fiołki- drżyjcie!
Jakie jest więc 10 powodów, dla których fiołki rulez?
1. Wyprawa po fiołki zdaje się pięknym i romantycznym powodem wyjścia z domu
Nie wiem jak Wy, ale gdybym ja usłyszała w słuchawce telefonu: „Słuchaj…nie mogę już dłużej gadać, bo właśnie jadę na wyprawę do lasu zbierać fiołki”- byłabym wniebowzięta!
2. Jest to zajęcie dla całej rodziny
Zarówno zdobywanie zaopatrzenia ( wyszukiwanie kęp fiołków, zrywanie, segregowanie), jak i produkcja ( rocket science: przelanie składników do butelki i jej zakręcenie), wydają się bezpieczne, pożyteczne i mają nawet dla szkrabów wartość edukacyjną. Nie używamy tu stężonych chemikaliów, praktycznie czysta natura.
Z całej imprezy każdy wyniesie coś dobrego. Dla mamusi będzie tonik, dla dzieci frajda z czasu na świeżym powietrzu i poszukiwania skarbu, a dla tatusia…hmm, Tatuś, autem się przejedzie?
3. Ten domowy tonik jest łatwy do wykonania
To jest praktycznie zajęcie w stylu: weź 4 składniki, wlej je do butelki i gotowe! Ale i tak chciałam się z Wami podzielić tym przepisem. Może fotki i moja relacja zachęcą Was, żeby rzucić wszystko i pójść zrywać fiołki z Nutrią.
4. Tonik fiołkowy prawie nic nie kosztuje
Praktycznie wszystkie składniki macie w domu, a on naprawdę działa cuda! Wiem, że niektórzy tak mają, że dopiero, gdy odczują lekkość kieszeni po zakupie kosmetyku, doceniają moc jego działania. Litości!
5. Fiołki to piękne i niedoceniane rośliny
Już sam fakt, że ciężko jednoznacznie określić ich kolor, wiele mówi. W zależności od padającego światła bywają niebieskie, chabrowe, liliowe, ciemnofioletowe (widać to świetnie na zdjęciach).
Do tego mają charakterek! Trzeba się z nimi obchodzić delikatnie, są bardzo wrażliwe. Praktycznie zaraz po zerwaniu więdną. Pięknie pachną, ale utrwalenie ich woni jest praktycznie niemożliwe. Krótko mówiąc, wychodzi na to, że fiołek jest nieco kapryśną, ekspresyjną, ale też zwiewną i wrażliwą roślinką.
TAK. Wygląda na to, że Tatuś z tej wyprawy przywiózł wniosek, że fiołek jest kobietą.
6. Domowy tonik z fiołka nada się do wszystkich cer
Przyjęło się, że jest to specyfik dla skóry trądzikowej, ale to duże uproszczenie. Chodzi o to, że ma właściwości zapobiegające powstawaniu wyprysków. A kto nie ma pryszczy, ja się pytam? Choćby takiego tyci tyci, akurat przy sobocie-kiedy czeka Was wielkie wyjście, hm?
7. Można go też stosować jako płukankę do włosów
A nie mówiłam, że fiołki są wszechstronne? Udało mi się kiedyś zaleczyć paskudny łupież tłusty, u bliżej niezidentyfikowanego członka rodziny, tym właśnie specyfikiem. Z którym, wyraźnie zaznaczę, nie dały sobie rady apteczne produkty znane mi „branżowo”. Co Wy na to? Fiołki idealnie radzą sobie z przetłuszczającą się skórą, nie tylko na twarzy.
/ Więcej o różnych kosmetycznych, perfumeryjnych i leczniczych zastosowaniach fiołka m.in. maści na zatoki św. Hildegardy, znajdziecie na Ziołowej Wyspie/
8. Fiołkowy płyn ma piękny kolor
Ten proces powstawania tak intensywnej niebieskiej barwy jest naprawdę pasjonujący. Już od samego patrzenia można się zakochać! Tu również możecie zaangażować dzieci (tylko, proszę, uwaga na wrzątek). A zwłaszcza, jeśli część wywaru postanowicie wykorzystać do zrobienia lemoniady– wtedy dopiero będzie zabawa!(mała podpowiedź- fiołki pod względem pH są trochę jak kapusta, więc spodoba się zwłaszcza fankom tęczy i jednorożca).
Przy okazji mała uwaga odnośnie pH- sprawdziłam je i w moim toniku oscyluje w granicy 5. Nie jest to więc produkt o silnie kwaśnym odczynie. Wiedząc to, w okresie, gdy używam tego płynu, nie stosuję równolegle silnie zasadowych produktów myjących (np. mydła Aleppo).
9. Ten domowy tonik, to dla mnie pierwszy zwiastun wiosny
Mieszkając na odludziu, uczę się słuchać głosu przyrody. W mieście trudno było zauważyć, że pewne rzeczy w przyrodzie dzieją się swoim rytmem. Rolnicy znają rytm przyrody i wiedzą, że z roku na rok wydarzenia dzieją się po kolei. Swoim tempem, jedna za drugą, rośliny budzą się do życia. W tej samej kolejności- tak, jakby ktoś je sztucznie zaprogramował.
Fiołki rozkwitają w kwietniu, w okolicach Wielkanocy. Jest to w mojej okolicy pierwsza wiosenna roślina, którą mogę przerobić w swojej mikro-manufakturze. Czekam na to z utęsknieniem.
I dzięki temu, to właśnie ja wybudzam się ze snu zimowego, tuż po fiołkach. Tak właśnie Nutrie włączają się do tego wielkiego przyrodniczego cyklu życia.
10. To pierwszy przepis z gatunku koszmetycznych DIY, który NAPRAWDĘ podbił moje serce.
Nie chodziło o to, że nie musiałam już wydawać milionów monet na kosmetyki (to też!). On zrobil mi na twarzy (i w głowie) efekt WOW…
Pojęłam namacalnie, o co chodzi w tym całym taplaniu się w dziwnych cieczach w domu. UWAGA: po to tylko, żeby otrzymać coś, co w minutę można niby kupić w sklepie.
A mimo to, domowy tonik sprawił, że skóra stała się naprawdę zauważalnie napięta, nawilżona i wygładzona. Kratery porów zniknęły, wypryski praktycznie również. I to nie słowa z reklamy. Nie wiem, co zwykle obiecuje lobby producentów toniku z fiołka. Ale rzeczywistość taka właśnie jest- pełna satysfakcja!
/Odnośnie wyprysków: kilka osób potwierdziło mi, że początkowo skóra oczyszczała się i nastąpił pewien wysyp zmian, a potem już tylko błogi spokój./
Przepis na DOMOWY TONIK DIY z fiołka
SKŁADNIKI:
- 1-2 garści KWIATÓW FIOŁKA
- Stosowałam fioletowe płatki z żółtym środkiem, bez łodyżek. Roślinki zbieraliśmy poza miastem, z dala od dróg.
- Szklanka mała (200 ml) wrzącej WODY
- GLICERYNA
- Konserwant np. wit. E lub inny ekologiczny KONSRWANT
Używam wody destylowanej, jak mam. Ale ponieważ przeważnie nie mam, przegotowana kranówka też będzie ok. Z tej porcji otrzymacie 1 dużą butelkę gotowego produktu.
Stosuję kilka kropli w celu lepszego nawilżenia skóry. Do toniku można dodać też różne inne cuda, ten przepis to jedynie baza.Kombinujcie w zależności od potrzeb.
W zależności od rodzaju środka i objętości naszego produktu, dodajemy konserwantu zgodnie z zaleceniami jego producenta. Ja, wiedząc jakie jest moje zużycie dobowe fiołkowego specyfiku, często stosuję podprogowe wartości wit.E. Tonik I TAK NIE MA SZANS zdążyć się zepsuć.
WYKONANIE:
*Przygotuj NAPAR- zalej kwiaty wrzątkiem—–> Przykryj szklankę ———-> Zaparzaj 15 minut.
*Odcedź napar na sitku———> Przestudź go.
*Wlej do butelki
*Dodaj wit. E lub inny ekologiczny konserwant np. Leucidal
*Zakręć butelkę——–> Wymieszaj———> I gotowe!
STOSOWANIE:
Nałóż tonik na wacik i przetrzyj nim skórę po umyciu twarzy, przed nałożeniem serum lub kremu. Możesz stosować 2 x dziennie.
PRZECHOWYWANIE:
Domowy tonik z fiołka zawsze trzymam w lodówce (temperatura na drzwiach jest ok). Nigdy nie pozostawiłam go na pastwę losu w temp. pokojowej i wątpię, żebym podjęła taką próbę. Ale jak ktoś się zdecyduje, niech da znać.
Początkowo myślałam, że ciężko mi będzie z tym całym trzymaniem kosmetyków poza łazienką i stosowaniem chłodnych na twarz. Idzie się jednak przyzwyczaić. Nie będę tu marudzić- bo to tak, jakby narzekać na zmęczenie z powodu koniecznosci machania co wieczór i rano szczoteczką do mycia zębow ( swoja drogą, może chcecie przepis na fajną pastę DIY?).
No fakt, nie jest jak z kosmetykami sklepowymi. Oj….uwierzcie mi NAPRAWDĘ nie jest!